Po powrocie z pracy, zwykle późnym popołudniem pospiesznie przygotowywała i zjadała obiadokolację. Na ogół jadła z pilotem w ręku, aby przerzucać szybko kanały informacyjne w tv. Lubiła chociaż orientować się na bieżąco co słychać na świecie. W tym samym czasie odpalała laptop żeby sprawdzić swoją skrzynkę pocztową. Andrew lubił także napisać parę słów w drugiej części dnia. Właśnie przeczytała jak pomstował na niezałatwione dwa zlecenia, przez które będzie musiał jutro zacząć pracę w nerwowej atmosferze
i pośpiechu. Ann miała zamiar odpisać mu kilka ciepłych zdań pocieszenia, kiedy zadźwięczał skype wywołujący ją na video rozmowę. Przełykając ostatnie kęsy pysznego spaghetti, które już całkiem ostygło odebrała połączenie od Jack’a.
- Cześć Aniu, jak Ci minął dzień? – spytał z uśmiechem.
- Cześć, przepraszam cię, ale jeszcze kończę jeść, bo dopiero niedawno wróciłam.
- Dobrze, wcale się nie przejmuj. Ja piję południową kawę, więc fajnie będzie posiedzieć razem.
Ann uśmiechnęła się, bo oczywiście super były te wspólne wieczory i pogaduchy. Dla niego były to spotkania w samym środku dnia z powodu międzykontynentalnej różnicy czasu, ale jakoś dostroili się oboje do tych okoliczności. Polubiła Jack’a jakoś tak naturalnie i szybko, no ale pewnie nie było bez znaczenia, że wcześniej Mag wiele i często o nim mówiła. Widzieli się raptem wszystkiego trzy razy w ostatnich dniach zanim wrócił do Kalifornii, jednak potem skype ułatwił nawiązanie i rozwinięcie kontaktu.
Na początku rozmawiali 1-2 razy w tygodniu, ale w ostatnich 3 miesiącach to już codziennie. Mag miała chytry plan, żeby zrobić z nich parę. Twierdziła, że taki obrót sprawy rozwiązałby wiele rozmaitych zawiłości życiowych i problemów, a ostatecznie wszystkim byłoby z tym lepiej niż teraz.
Ann była nieco sceptyczna, ale postanowiła z góry nie przekreślać tego pomysłu. Kusiła ją
i podniecała taka perspektywa, jednak rozsądek powstrzymywał ją przed chęcią dopięcia tego za wszelką cenę.
- Jesteś bardzo miły, więc dla towarzystwa zrobię sobie szybciutko herbatę- powiedziała
i poszła włączyć wodę.
- Cieszę się, że znowu mogę spędzić z Tobą trochę czasu, tylko wciąż boję się, czy zanadto nie zawracam ci głowy-
- Eeee … spokojnie. Muszę odpocząć i odparować po całym, zaganianym dniu, więc i tak nie mam zamiaru już nic robić – odpowiedziała uspokajająco.
Już z kubkiem herbaty usiadła przed ekranem, aby podziwiać zdjęcia, które Jack zrobił
w ostatnim tygodniu specjalnie dla niej, aby choćby w tej niedoskonałej formie zobaczyć zachwycające piękno Kalifornii.
Opowiadał jej o tych miejscach, które sfotografował, ale ostatecznie stwierdził, że i tak
w naturze wszystko ma inny wymiar i czar.
Zanim się obejrzeli minęły 2 godziny, więc dla Ann godzina zrobiła się całkiem późna. Trochę z żalem, ale pożegnała się, żeby tym razem pójść spać o przyzwoitej porze. Kolejny dzień miał być równie męczący, jak ten który właśnie się kończył, ale była pewna, że nie będzie pozbawiony miłych akcentów ze strony Andrew no i zapewne także oddalonego o tysiące kilometrów Jack’a.
Ann nie jest szczera w relacjach z Jack;iem . Wyraźnie denerwuje ją swoją natarczywością, ale ona mu tego nie mówi, wręcz przeciwnie twierdzi, że jej to pasuje. Jest fałszywa, robi mu nadzieję, gdy tak naprawdę, nie czuje do niego niczego. Zmusza się do pozytywnego nastawienia wzgledem Jack'a, bo ktoś mu o nim opowiadał. To nie jest jego odczucie względem Ann, tylko czyjeś. W tym samym czasie ona flirtuje z Andrew, i też daje mu nadzieję, on chyba nie wie o istnieniu Jack/a. Takie traktowanie uczuć innych osób jest okrutne. Ann jest bezduszna,a obaj faceci są naiwni
OdpowiedzUsuń